Na wstępię życzę Wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku! Życzę zrealizowania wyznaczonych celów. Serdecznych, szczerych ludzie w gronie znajomych oraz zdrowia, gdyż jak jest zdrowie to reszta praktycznie w naszych rękach 😃
A teraz dalsza część...
Święta bożonoradzeniowe postanowiliśmy spędzić w cieplejszym kraju i tak oto Wigilię spędziłam na Wyspach Kanaryjskich 😊 Pogoda była wprost wymarzona, nie padało, temp. w granicach 24-25 stopni C w ciągu dnia i ogólnie sucho. Oczywiście ze względu na wyjazd nie mogłam zastosować terapii Protopiciem, gdyż stosując leczenie immunosupresyjne nie wolno wystawiać się na bezpośrednie działanie promieni słonecznych. To samo zresztą dotyczy sterydów.
Po wizycie u profesora zaczęłam stosować steryd raz dziennie, ale wiedząc o wyjeździe zredukowałam jego stosowanie do minimum. Ogólnie wyleciałam w miarę z zaleczoną skórą.
Na Fuerteventura ( na tej wyspie byłam) sięgnęłam po Hydrocortisone jeden raz. Jeździłam na rowerze i spociłam się dość mocno a na moją skórę pot działa strasznie świądowo. Po powrocie do domu myślałam, że się zadrapię. Od razu chłodny prysznic, potem cienką warstwę nałożyłam na zmiany skórne na szyi i ramiona. Zgięcia łokciowe, kolanowe, plecy i brzuch zostawiłam w spokoju. Z obecnego punktu widzenia uważam, że chyba nie potrzebnie sięgnęłam po Hydrocortisone. Bałam się jednak, że szyja i ramiona się rozbabrają-te części ciała najszybciej i najmocniej ulegają zaostrzeniu. To był ten jedyny raz 😉 Na Kanarach byłam 10 dni
Ogólnie mogę teraz powiedzieć, że słońce sprzyja mojej skórze. Czułam się fantastycznie. Mogłam sobie pozwolić na chodzenie w sukienkach, odsłaniałam ramiona. Taki klimat i temp. w okresie zimowym na Fuerta był dla mnie idealny. Do tego wiatr ( ta wyspa jest wietrzna) dzięki, któremu nie odczuwało się palącego słońca. Kąpiele słoneczne zażywałam z umiarem, moczyłam się w słonym oceanie. Moja skóra przesiąkała tą słonością, gdyż nawet włosy miały smak soli. Zauważyłam poprawę stanu mojej skóry. Poza tym jednym incydentem skóra powoli goiła się. Po zmienionych chorobowo miejscach zostały jaśniejsze plamy. Wracając do Irlandii miałam tylko trochę podrapaną szyję 😊 Oprócz dobroczynnego działania słońca dodatkowym czynnikiem sprzyjającym był brak wszechogarniającej wilgoci a co się z tym wiąże brak grzybów i pleśni oraz pełen relaks 😊
Każdemu polecam taki wyjazd w okresie, gdy za oknem plucha i szaruga lub trzaskające mrozy.
Po powrocie do Irlandii niestety stan skóry zaczął się pogarszać. Także wskoczyłam na odpowiedni tor terapii, obecnie jestem na etapie stosowania Protopicu 0,1 % raz dziennie. Na razie nie napiszę o skutkach, gdyż troche za wcześnie na wyciaganie wniosków.
Być może stan skóry pogorszył się, ponieważ wracając do domu przywitał nas huragan Frank. Samolotem przy lądowaniu kołysało na wszystkie strony, takiego lądowania jeszcze nie przeżyłam. Przyznam, że się bałam. Potem długa droga samochodem, gdzie lało jak z cebra i wiało okrutnie. Widoczność około 1 metr...jechaliśmy w nocy. Także dość duży stres zaliczyłam zaraz po powrocie. Dom wychłodził się do 11 stopni...brrr...szok termiczny po powrocie z Kanarów 😉
Obecnie szok już minął a ja skupiam się na realizacji planów na 2016 rok 😏
Komentarze
Prześlij komentarz