Dziesiejszy dzień uważam za udany 😊 Nadal wyglądam jak salamandra plamista, nadal wystarczy lekkie drapnięcie aby zrobiła się ranka, ale nie towarzyszy mi dziś silny ból. Rano wstałam z nowymi zadrapaniami, jednak nie były ślimaczące się, pozostałe rany powysychały. Nie wiem jak długo potrwa to polepszenie, ale cieszę się każdą chwilą. Niesamowitą radość sprawiało mi wykonywanie prozaicznych czynności a poza tym mogłam sobie potańczyć 😉 Tak, tak uwielbiam włączać odrobinę głośniej muzykę i powyginać się. Tak dawno tego nie mogłam robić...
Kurcze, ile przez te 50 dni się wydarzyło a przecież w walce z odwykiem od sterydów to początek drogi. W dniu dzisiejszym skóra jest "lepsza" mam zdrapane ciało, ale chwilowo skóra nie jest bardzo zaogniona. Dla mnie w chwili obecnej, nawet najmniejsza poprawa przynosi ulgę i radość. Jednakże to jest chyba też najgorsze co może być w TSW ( Topical Steroids Withdrawal), gdyż nagle może się pogorszyć, ot tak z niewiadomej przyczyny. A pogorszenie to mokra faza...bleeeee. Anglojęzyczne społeczeństwo z TSW, nazywa tę fazę oozie 😉 W środę wyprowadzam się, Yupppi 😃 Mieszkanie będzie większe, suche, bez wykładzin być może to wspomoże moją biedną, pokiereszowną skórę 😜 Moje ostatnie "polepszenie" być może spowodowane jest działanem Glistnika, którego regularnie używam 2xdziennie do przemywania i do smarowania ( wyciąg dodaję do balsamu). Dodatkowo przez 3 dni brałam 8000 tyś j witaminy D a w Irlandii zaświeciło słońce. Jeżeli jest to wynik Glistnika to Alleluja...
Komentarze
Prześlij komentarz