Przejdź do głównej zawartości

Pierwsze 2 tygodnie po odstawieniu sterydów

Pierwsze dwa tygodnie po odstawieniu kortykosteroidów były jednym słowem KOSZMARNE!
Skóra na plecach, brzuchu i dekolcie zamieniła się w czerwoną plamę. Poza swędzeniem, pieczeniem odczuwałam dziwną wilgotność i ból. Nie mogłam spać, przewracanie z boku na bok sprawiało mi ogromny ból. Czułam jak moja skóra "płonie". Miałam zaburzenia termoregulacji, raz było mi gorąco a raz zimno, do tego dochodziły dreszcze. Gdzieś wyczytałam, że organizm pozbywa się toksyn, co za bzdura. Ta mokra skóra to nic innego jak toczący się mechanizm zapalny w którym uczestniczy szereg mediatorów zapalnych, a że skóra chorych na AZS nawet bez ingerencji kortykosteroidów jest "nieszczelna" więc produkty końcowe zapalenia łatwiej przenikają przez skórę. A może to i lepiej , co ma się to dziadostwo gromadzić pod skórą. 
Pomagałam sobie zimnymi okładami żelowymi, brałam Hydroxyzynę, aby móc przespać choć kawałek nocy. Regularnie brałam witaminę D w dawce 3 tyś jednostek, piłam olej lniany, dużo wody, oczywiście dieta i przede wszystkim ANTYSEPTYKA. Napisze o niej w kolejnym poście.
Nie mam zdjęć z tegoż okresu, gdyż byłam psychicznie i fizycznie wykończona.  Wówczas jeszcze nie myślałam o pisaniu bloga, byłam zbytnio zaabsorbowana samą sobą.
Po czerwonej i mokrej fazie ( tak ją sobie nazwę) moja skóra zamieniła się w skorupę i zaczęła się powoli złuszczać. Pod spodem miałam gładką, ale nadal czerwoną skórę.
Tak zakończyło się pierwsze zaostrzenie.
Produkty, które używałam:
 O Oilatum Flare-Up muszę dodać kilka słów. Uważam, że jest to rewelacyjny środek podczas zaostrzeń. Zawiera środek znieczulający oraz p/bakteryjny. Po kąpieli na skórze pozostaje delikatny film a skóra przestaje być tak bolesna.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Posterydowe mocniej atakuje...

Ależ miałam dziś ciężki poranek. Znowu miałam łzy w oczach i pytanie, które tłukło mi się po głowie...czy warto??? Muszę użyć wszelkich sił aby się nie poddać. Szyja w skorupie, ręce poranione i miejsca pod kolanami. Skóra jest tak bardzo delikatna, że niewielkia ingerencja z drapaniem i natychmiast ściera się naskórek, z którego wypływa płyn surowiczy po czym tworzy się żółta skorupa bleeee 😡 Rano miałam okropny napad świądu, mąż w pracy, także nie mogłam liczyć na masaż. Nie sposób było zapanować nad sobą...totalnie załamana jestem 😢 Nawet nie jestem w stanie niczego założyć na siebie, jedynie bardzo luźna bawełniana koszulka.  Wzięłem Cetirizine 10 mg, Ibuprom 400 mg, rany zaopatrzyłam Octeniseptem i Sudocremem. Jakoś powolutku samopoczucie poprawiło się, ból zmniejszył się, świąd również.  Ale poprzez moją skórę odczuwam dziś szereg doznań...ból, świąd, pieczenie, dreszcze na zmianę z atakami gorąca. Skóra w miejscach zapalonych jest lepka 😖  Boże daj mi siły na dalsz

6 dzień...

Dziś zauważam poprawę. Rano skóra na twarzy nie była już tak bardzo przesuszona, nadal byłam obrzęknięta i nadal jestem czerwona, choć jakby mniej.  Noc ogólnie przespałam spokojnie, nie brałam już Hydroxyzyny, ponieważ strasznie po niej byłam zamulona w ciągu dnia. Pozostał Telfast 180 mg raz dziennie. Wiadomo czyja to zasługa 😜 Pomimo niesmarowania twarzy sterydami i tak mają one wpływ na jej stan. Sterydy przenikają przez skórę do krwioobiegu, także zdziwiona byłabym, gdyby skóra na twarzy nie ulegała poprawie.  W tym trudnym okresie niesamowicie sprawdziły się dwa produkty: Żel do mycia twarzy Pharmaceris i serum Hydraphase z La Roche-Posay. Niestety ten drugi jest cholernie drogi, ale wart był ceny. W najtrudniejszym okresie cudownie chłodziły moją skórę. Rano przemywałam twarz żelem, który na skorupę był idealny i nie szczypał a potem nakładałam serum, które fajnie chłodziło i nawilżało.  Czasami nic innego nie nakładałam tylko to serum, gdyż czułam iż wszystko inne  podrażni

Co by za różowo nie było...

I tak oto nadeszła długo wyczekiwana wiosna a wraz z nią wszechobecne pyłki 😉 Odbiło się to oczywiście na mojej skórze, ale co ciekawe...głównie na twarzy 😡 Osoby, które na bieżąco czytały mój blog wiedzą, że na twarz od wielu lat nie stosuję kortykosteroidów. I to zaostrzenie nie można wiązać ze sterydami miejscowymi zwłaszcza, że obecnie nie stosuję regularnie sterydów. Od grudnia sięgnęłam po nie dwa razy w terapii trzy dniowej. Ale wracając do twarzy... nie mogę zastosować na nią Protopicu. Kiedy moja twarz wygląda jak na poniższych zdjęciach, Protopic poprostu odpada. Pogarsza mi on diametralnie stan skóry, posmarowana twarz swędzi mnie niewyobrażalnie a na drugi dzień wyglądam jak jaszczurka. Natomiast pasuje mi Elidel, ale w Irlandii jest niedostępny 😭 I co ciekawe nic mi nie pasuje wówczas do smarowania. Jedne kremy wydają się za tłuste, inne za mało treściwe a jeszcze inne za "ostre". I jak tu mi dogodzić 😜 Także nie pozostaje mi nic innego jak tylko przeczekać